Dzisiaj jest: Czwartek, 18 kwietnia 2024
Imieniny obchodzą: Apoloniusz, Bogusław, Bogusława, Flawiusz, Gościsław
Vinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo Slider
Opublikowano: czwartek, 09, maja 2013 08:11
Mieczysław Gwalbert Pawlikowski

Mieczysław Gwalbert Pawlikowski - pseudonimy: Marek Rolnicz, P. Malwikowski, ur 09.09.1834 we Lwowie, zm. 23.12.1903 r. w Krakowie, w swoim domu na Rynku Kleparskim o godz. 11.30. Autor powieści, nowel i wierszy; publicysta; dziennikarz - autor publikacji o tematyce: politycznej, kulturalnej i turystycznej; turysta i taternik. W gronie najbliższych i domowników nazywano go Miecz. Studia prawnicze odbył na Uniwersytecie we Lwowie. W dniu 11.06.1859 r. ożenił się ze swoją kuzynką, hr. Heleną z Dzieduszyckich z Radziszowa, córką hr. Eugeniusza Dzieduszyckiego herbu Sas i Heleny z Paszkowskich Dzieduszyckiej herbu Zadora. Zgodę na zawarcie tego związku małżeńskiego wydać musiał papież, bo matką Mieczysława była hr. Henryka z Dzieduszyckich Pawlikowska, będąca zarazem siostrą hr. Eugeniusza, ojca Heleny. W radziszowskiej kronice parafialnej można przeczytać, że Mieczysław Pawlikowski był szczodry dla radziszowskiego kościoła, który kollatorską opieką obejmowała jego żona. Zaraz po ślubie kupił na wyposażenie świątyni czerwony dywan za 70 złr. W 1860 r. z żoną dał 100 złr na remont organów, a hr. Helena dodatkowo 50 złr na naprawę ornatów i kap. Być może był to przejaw wdzięczności dla instytucji kościoła, za udzieloną im dyspensę.

Kazimierz Chłędowski w swoich "Pamiętnikach" w Tomie I wspomina, że Pawlikowski był: "...trochę narwany, nerwowy, ... zafascynowany teoriami Darwina, ... wysoki, szczupły, z długą jasną brodą, niebieskimi oczyma, zawsze zamyślony i bujający gdzieś w obłokach, niepraktyczny i niezdara dla życia codziennego. Dopóki miał więcej pieniędzy, ciągle wspierał jakieś dzienniki, a więc za porządkiem "Dziennik Literacki", "Wiek", "Kraj" i "Reformę". Gdy się fundusze wyczerpały i syn dyrektor dzisiejszy krakowskiego teatru, na swoją rękę zaczął pieniądze wydawać, pan Mieczysław uciekł i zdziadział, nie osiągnąwszy swych ideałów ...".

Po swoim dziadku i ojcu, przejął zamiłowania do kultury, literatury i sztuki. Jego dom rodzinny gościł wielu wspaniałych ludzi, on sam też, na własną rękę, poznawał osoby wpływowe w kraju. I tak na przykład podczas pobytu w Paryżu, w wieku 20 lat, miał przyjemność spotkać się i rozmawiać z autorem "Pana Tadeusza", co zostało uwiecznione w "Dziełach wszystkich" Adama Mickiewicza , wydanych Nakładem Skarbu Rzeczpospolitej, Tom XVI z 1932 r., w opracowaniu Pigonia na str. 433: "Pawlikowski był w Paryżu jako 20 letni młodzieniec i poznał tam Norwida, Mickiewicza z początkiem września 1853 r. [ ... ] była to rozmowa o szkole i Mickiewicz pytał o szkółki wiejskie. Był zainteresowany tym, by klasa światła umożliwiła uczenie się dzieci ludzi prostych". We wspomnieniach Władysława Bełzy w "Kronikach anegdotycznych z życia A. Mickiewicza" na str. 214, można przeczytać o spotkaniu Mickiewicza z Pawlikowskim. Poeta był tuż przed swoim wyjazdem do Turcji. Mickiewicz podczas tej rozmowy zapytał młodego Mieczysława: "... czy młodzież w kraju jest religijna?". Pawlikowski odpowiedział, że: "...dziś młodzież zwykła modlić się czynami". Pawlikowscy przez lata zgromadzili niezwykle bogaty księgozbiór, z którego zapewne Mieczysław korzystał. O tym jak wielką była ich biblioteka, niech świadczy fakt, że do Zakładu Naukowego im. Ossolińskich we Lwowie przed II wojną światową Pawlikowscy przekazali około 500 0000 voluminów. W swojej umiłowanej Medyce powołał do życia Medyckie Sejmiki Kultury Polskiej. Było to w pełni uzasadnione, ponieważ zaprzyjaźniony był i kontakty utrzymywał z takimi wybitnymi postaciami dla kultury polskiej, jak choćby: Cyprian Kamil Norwid, Adam Mickiewicz, Teofil Lenartowicz, Maria Konopnicka, Adam Asnyk, Artur Grottger i inni. Działał w ruchu liberalno-demokratycznym w Galicji. Kontynuował działalność i zamysły swojego ojca, Józefa Gwalberta Pawlikowskiego.

Zanim zasłynął Mieczysław jako człowiek pióra, dał się poznać jako polityk i patriota dążący do oswobodzenia kraju z więzów zaborców. W Medyce, wielkim majątku swoich rodziców zorganizował punkt zborny Marcina Borelowskiego "Lelewela". To tam właśnie, w jego domu w Medyce, zbierały się tzw. Rady Wojenne powstańców z 1863 r. Sam przyjął funkcję Naczelnika powiatu przemyskiego, a następnie mianowano go na Zastępcę Komisarza Rządu Narodowego na Galicję Wschodnią na czas akcji zbrojnych Powstania Styczniowego. W czasie powstania był też członkiem Komitetu Miejskiego oraz Komisji Ekspedycyjnej we Lwowie. Z Medyki wyruszył Borelowski - główny bohater tego zrywu, bardziej znany jako "Lelewel". Borelowski pochodził spod Krakowa, z Półwsia Zwierzynieckiego. Urodził się w 1829 r. w biednej rodzinie i jeszcze jako dziecko stracił rodziców. Jego wychowaniem zajmowało się starsze rodzeństwo. Zafascynowany był Joachimem Lelewelem, stąd przyjął pseudonim od nazwiska tego wyjątkowego patrioty. Powstanie wybuchło w mroźną noc z 22 na 23 stycznia 1863 r. Swoim zasięgiem objęło Królestwo Polskie. Niespełna 6000 powstańców zaatakowało pod osłoną nocy w około dwudziestu miejscowościach stacjonujące załogi rosyjskie. Przez to, że Rosjanie byli słabo uzbrojeni, prawie nie wyszkoleni, szybko poddawali się. Najpierw Polacy odnosili zwycięstwa, z czasem jednak z uwagi na liczebność wojsk zaborczych, zryw został zdławiony. Sam "Lelewel" zginął śmiercią jaka przystoi bohaterom, na polu bitwy pod Batorzem, w dniu 6.09.1863 r., walcząc w pierwszym szeregu powstańców. Z końcem sierpnia rozwiązano Rząd Narodowy - Komitet Galicji Wschodniej. Spór między białymi a czerwonymi we Lwowie był wielki. Pawlikowski i Henryk Schmidt (późniejszy archiwista zbiorów Pawlikowskich w Medyce) byli po stronie czerwonych. W opozycji do nich był Floryan Ziemiątkowski. Po upadku powstania Mieczysław Pawlikowski trafił w grudniu 1863 r. w ręce policji, a następnie przed sąd wojenny we Lwowie, który skazał go na 3 lata ciężkiego więzienia w wilgotnych kazamatach Ołomuńca. Trafił tam razem z innym powstańcem, Henrykiem Jandą. ?Za życia, już nigdy nie powrócił na stałe do Medyki. Gdy po odbyciu kary wyszedł na wolność w dniu 20.11.1865 r., udał się do szwajcarskiej Genewy, gdzie wraz z synami znalazła na blisko dwa lata schronienie jego małżonka, uciekając przed austriackim wymiarem sprawiedliwości. Helena tak jak i mąż, mocno zaangażowana była w działalność polityczną i przygotowanie powstania przeciw zaborcom. Kolejnymi jego miejscami zamieszkania były: Radziszów koło Krakowa, Ludwinów (dziś teren osiedla Podwawelskiego w Krakowie) i na końcu dom na Kleparzu, dokładnie ujmując na Rynku Kleparskim pod nr 14, na rogu z ul. Krzywą (dom nie zachował się do dzisiejszych czasów).

W Krakowie poświęcił się walce piórem. Był współzałożycielem Towarzystwa Narodowo-Literackiego w 1867 r. i dziennika "Kraj" w 1869 r. W latach 1879 - 1883 był wiceprezesem Krakowskiego Towarzystwa Rolniczego. Jeszcze w Medyce w roku 1856 r. napisał "Pamiętnik pieśniarza", a w okresie krakowskim powstały m. in.: "Ave patria" w 1888 r., cykl opowiadań i powieści "Plotki i prawo" w 1871 r. nakładem Wydawnictwa "Kraju" i "Testament Napoleona: z teki starego szlachcica" w 1879 r. we Lwowie, w drukarni "Dziennika Polskiego"."Ultramontanie i moderanci" wydano w 1871 r. w Krakowie, nakładem Wydawnictwa "Kraju". "Tajemnica pani Krzuckiej" wydana została w 1876 r. w Krakowie, nakładem redakcji "Szkiców społecznych i literackich" w drukarni "Czasu". Najbardziej znana jego powieść to fantastyczno - makabryczna "Baczmaha", publikowana w odcinkach na łamach "Tygodnika Ilustrowanego" w 1897 r. Jako książka, powieść ta wydana została w Warszawie w 1898 r. Utwór opisuje akcje rozgrywające się w Zakopanem i w jaskiniach tatrzańskich. Pawlikowski jest również autorem ciekawego felietonu pt. "Zakopane", opublikowanego na łamach "Kraju" w 1872 r., nr 204, który daje obraz stosunków panujących wówczas w tej miejscowości i w przewodnictwie tatrzańskim. W publicystyce reprezentował postawę pozytywisty i antyklerykała. Pisał także recenzje teatralne. Obecnie jego publikacje przygotowane są w ramach akcji "Białe Kruki na E-booki". Wśród obfitej twórczości pisarskiej Pawlikowskiego, są też pozycje o tematyce tatrzańskiej. W jego korespondencji zachował się szczegółowy opis wyprawy w 1887 r. do Kieżmarskiej Doliny z Maciejem Sieczką, przewodnikiem tatrzańskim, u którego często w Kościelisku mieszkał Pawlikowski wraz żoną i dziećmi. Wspomnienia te opublikowane zostały przez Stanisława Sierotwińskiego w "Korespondencja Ignacego Maciejowskiego (Sewera) z Mieczysławem Pawlikowskim" z 1957 r. Już podczas pobytu w Radziszowie w 1867 r., zdalnie kierował organizacją budowy szkoły dla włościańskich dzieci w Medyce. Fundował też kościół obrządku łacińskiego w majątku swoich ojców. Z uwagi na zamieszkanie w Radziszowie, w tej sprawie reprezentował go upoważniony przed Konsystorzem Przemyskim Antoni Dąbrowski. Był to przyjaciel Pawlikowskiego jeszcze z okresu powstania z 1863 r., który zaangażowany został do spraw szczególnie ważnych w Medyce. Nie obca mu była działalność samorządowa, zasiadał bowiem w krakowskiej Radzie Miejskiej. Nigdy nie zrezygnował z angażowania się w działalność narodowowyzwoleńczą. Cechował go wyjątkowy patriotyzm, co za tym idzie, przywiązanie do ojczyzny, kultury i tradycji. Dość wcześnie oddał się pasji chodzenia po Tatrach. W Zakopanem i w górach po raz pierwszy był już w 1855 r. Przecierał szlaki w Tatrach Wysokich. Był członkiem Towarzystwa Tatrzańskiego od 1874 r. do końca swojego życia. W latach 1874 - 1876 był członkiem Komisji Rewizyjnej Towarzystwa, w latach1876 - 1883 był członkiem Zarządu (wydziału), a w latach 1880 - 1883 Wiceprezesem Towarzystwa Tatrzańskiego. U przewodnika Macieja Sieczki stworzył wokół siebie swoisty ośrodek kultury, w którym bywali: Seweryn Goszczyński, Tytus Chałubiński, Adam Asnyk, Ignacy Paderewski i wielu innych. Jako taternik Mieczysław dokonał pierwszego przejścia przez Zachodnie Żelazne Wrota oraz stał się uczestnikiem drugiego wejścia na Wysoką - słowacki szczyt o wysokości 2547 m n.p.m., z pionierskim zejściem z niej przez Pazdury na Wagę w 1876 r. w towarzystwie: Adama Asnyka, swego syna Jana Gwalberta oraz nieocenionego Macieja Sieczki i innych przewodników. A oto, co na ten temat zapisał dr Antoni J. Mikulski w książce "Adam Asnyk w Tarach"; Kraków 1938 r., str. 8 i 9: "Przy ładnej pogodzie: M. Pawlikowski, J. G. Pawlikowski, J. Franek, J. Giewont, J. i M. Sieczka trzy noce spędzili pod gołym niebem przytuleni do skał. Szczyt zdobyli pełzając na brzuchach w trzecim dniu. Do Zakopanego wrócili w czwartym dniu". Na tę okoliczność Adam Asnyk napisał wiersz pt.: "Noc pod Wysoką". Już po śmierci, bo w 1904 r. wydane zostały jego "Obrazki i opowiadania" z przedmową Henryka Gallego, nakładem Biblioteki Dzieł Wyborowych pod nr 351. W przedmowie zaś do nr 350, gdzie wydrukowany został "Testament Napoleona" i "W grudniowe dni", Henryk Galle tak wspomina Pawlikowskiego: "... nie należał u nas do autorów głośnych i popularnych. Dziwnie skromny to był i cichy pracownik. Nowele swoje wydawał bądź anonimowo, bądź też pod pseudonimem [?] Pawlikowskiego możnaby (sic!) zaliczyć do rzędu poczciwców - gawędziarzy, rodzaj obecnie już zupełnie prawie wymarły. W chwili, gdy rozpoczynał twórczość literacką, przyćmili go więksi nierównie talentem Sienkiewicz, Prus, Orzeszkowa, Sewer, Dygasiński". Pod koniec swojej przedmowy Galle tak podsumowuje twórczość Pawlikowskiego: "Niewielka to, jak widzimy, spuścizna, ale godna dlatego, by ocalić ją od zapomnienia, tembardziej, że autor jej był człowiekiem nieposzlakowanej cnoty, wielkiego umysłu i szlachetnego serca, a jako pracownik społeczny, zapisał się tak chlubnie na kartach dziejów naszej umysłowości".

Jeśli chodzi o działalność publicystyczną Mieczysława Pawlikowskiego, trzeba wspomnieć, że był współredaktorem krakowskiego "Kraju" w latach 1869 -1873, kierownikiem działu literackiego w "Nowej Reformie" w latach 1882 - 1892. Na łamach tych gazet, choć nie tylko, pisał dużo o teatrze i dramaturgii polskiej oraz obcej. Publikował satyry, obrazki obyczajowe, ukazywał życie galicyjskiej szlachty i wsi. Warto wspomnieć, że "Dziennik Literacki", "Wiek", "Kraj" i "Reformę", a następnie "Nowa Reformę" wspierał również finansowo.

?Pod koniec życia ograniczył swoją aktywność. Był człowiekiem schorowanym i utrudzonym. Więzienie pozostawiło ślad na jego zdrowiu. Jak pisał Michał Pawlikowski, jego wnuk w książce "Pamiętniki. Medyka - Kraków - Zakopane", wydanej nakładem Wyd. Lit. w Krakowie w 1998 r. - Wyd. 1 str. 206: "... Z początkiem zimy w 1903 r. zachorował Dziadzio. Chorował parę tygodni. Zapadł na serce, ale przyplątało się zapalenie płuc. Był cały czas półprzytomny. Narzekał stękając i wołając coś głośno. Drzwi od szafirowego pokoju, gdzie leżał albo go tam sadzano na fotelu, otwarte były na oścież do salonu. Czasem sobie coś z młodych lat niewiadomego przypominał ? powtarzał nazwę rzeki za parkiem w Radziszowie: "biedna Skawinka! ? Czasem siedział cicho w fotelu i powtarzał po nas żałośnie i półprzytomnie, choć oczyma myślącego człowieka. Był przekonany, że już jesteśmy w niebie. Widząc, że mam na nogach lakierki, myślał, że to właśnie po jego pogrzebie, na który tak się wystroiłem. Busia, cały czas przy nim w niemej rozpaczy i rozmyśleniu, ale opanowana. Wyjechałem na Boże Narodzenie do Lwowa, ale zaraz potem przyszedł telegram, że jest bardzo źle i wyjechaliśmy do Krakowa. Umarł w przeddzień wigilii. Pamiętam, jak Ojciec stał pochylony długo, długo i patrzył w twarz swojemu ojcu ? Siedzieliśmy przy wigilii jak zwykle na dole, a drzwi były otwarte do sieni, naprzeciw otwarte drzwi do pokojów stryjowych. Tam stała w kwiatach między świecami otwarta trumna, a Dziadzio znowu ubrany w swój ciemny, codzienny żakiet. Siwa broda na ciemnym tle. Nie wyglądał na umarłego. Leżał nieruchomo, ale nawet nie jak człowiek, który śpi, tylko jakby zamknął spokojnie oczy, bo nad czymś myśli, brakło tylko okularów w cienkiej złotej oprawie. Dziwnie, nie strasznie. Busia z opłatkiem poszła najpierw do niego, patrzyła chwilę i powiedziała głośno: "Do widzenia ? do widzenia! Dla mnie zrywał się jakiś wątek, który trzeba było chwytać póki czas, jak linę wiszącą u brzegu pochwycić z zerwanej przez fale łodzi ... Trzy dni później eksportowano trumnę na kolej i do Medyki. Widziałem w Krakowie tłum ludzi. Wśród innych Stanisława Tarnowskiego, z którym od czasu więzienia w Ołomuńcu i z powodu stanowiska, jakie zajął po powstaniu, zerwały się były stosunki. Natomiast, choć zaroiło się od Dzieduszyckich, nie było Wojciecha, mimo że właśnie przypadkiem był w Krakowie. Ale że był Dzieduszyckim, to to czasami coś wyjaśnia. ?Postarano się, że dwa pośpieszne pociągi, jeden z Krakowa, a drugi ze Lwowa, które nigdy nie stawały w Medyce, zostały tam zatrzymane i zjechało się na wieś ponad sto osób. [?] Kościół był zapchany i pamiętam jak, odwieczny już, ale tym bardziej ruchliwy i niecierpliwy, ksiądz Biega głośno w kościele dyrygował i zrzędził przy zdejmowaniu trumny z katafalku ? Złożono ją w podziemiu kaplicy cmentarnej obok trumien Gwalberta i Henryki i małej trumienki Helci. Zostało jeszcze jedno miejsce ? Potem była ogromna, wspaniała stypa przy stołach zastawionych w oranżerii pod araukariami i fikusem ...".

A oto co donosiła prasa na temat śmierci i pogrzebu Mieczysława Pawlikowskiego. ("Nowa Reforma" nr 294 z 24.12.1903 r. (Rok XXII), str. 2) Tytuł: "Mieczysław Pawlikowski". Artykuł zaczyna się od słów: "Dziennik nasz okrywa się żałobą...". W artykule zawarto informację o zmarłym w swoim domu na Kleparzu Mieczysławie Pawlikowskim. ("Nowa Reforma" nr 295 z 25.12.1903 r. (Rok XXII), str. 1) Informacje o zmarłym. W treści znalazły się informacje, że najpierw publikował w "Nowinach Lwowskich", później w "Kraju" - gazecie założonej w 1869 r. przez ks. Adama Sapiehę. W dalszej części treści: "Potomność, która wyda sąd artystycznej wartości utworów Mieczysława Pawlikowskiego, odnajdzie w nich przede wszystkim te znamiona i zalety, które są przywilejem umysłów wyższych. Dominującym tej twórczości rysem jest wielka dostojność słowa, wielka pogoda myśli i wyjątkowa kultura literacka, wyciskająca swe piętno na każdym" (to były słowa Władysława Prokescha). ("Nowa Reforma" nr 296 z 29.12.1903 r. (Rok XXII), str. 7) Tytuł: "Eksportacja zwłok Ś.P. Mieczysława Pawlikowskiego". Treść: "W sobotę świat artystyczny Krakowa, przedstawiciele Rady Miejskiej z prezydentem Friedleinem i obu wiceprezydentami. Wszyscy redaktorzy pism krakowskich, Prezes Akademii Umiejętności Stanisław hrabia Tarnowski, marszałek rady powiatowej Paszkowski, delegacja Sokoła z prezesem Turskim oraz weterani z 1863 r. ze sztandarem. Liczne duchowieństwo ... - wzięli udział w ceremonii pogrzebowo - pożegnalnej Mieczysława Pawlikowskiego w Krakowie. Ceremonie najpierw zaczęły się na Rynku Kleparskim, po czym kondukt żałobników udawał się na plac kolejowy, by włożyć trumnę do specjalnego wagonu i udać się do Medyki". ("Nowa Reforma" nr 297 z 30.12.1903 r. (Rok XXII), str. 1) Tytuł: "Ze wspomnień o Ś.P. Mieczysławie Pawlikowskim" str. 2 "Pogrzeb Ś.P. Mieczysława Pawlikowskiego", w dniu 31.12.1903 r. ukazały się dwa wspomnienia osobiste. ("Głos Narodu" z 28.12.1903 r. nr 354, str. 2), zamieszczono krótką wzmiankę pt.: "Eksportacja zwłok Ś.P. Mieczysława Pawlikowskiego". ("Czas" nr 293 z 23.12.1903 r. Wydanie wieczorne - rok LVI str. 2). Tytuł: "Wspomnienie o Mieczysławie Pawlikowskim". ("Gazeta Lwowska" nr 295 z 25 XII 1903 r.) - Informacja o pogrzebie M. Pawlikowskiego: "...w sobotę 26 XII o godz. 15.00 pożegnanie na dworcu w Krakowie. Pogrzeb w Medyce zaplanowany na poniedziałek 28.12.1903 r." O śmierci i pogrzebie donosił też "Czas" również w dniach 24 i 28 grudnia 1903 r. Przy okoliczności pogrzebu swojego męża, hr. Helena Pawlikowska ofiarowała 500 koron na rzecz przytuliska dla powstańców z 1863 r. w Krakowie.

W 1939 r. po wkroczeniu Sowietów, doczesne szczątki Pawlikowskich (wrogów Rosji - zaborczego państwa) w akcie zemsty, za ich postawę patriotyczną, kultywowanie historii Polski, kultury, a przede wszystkim podniesienie ręki przeciw caratowi w 1863 r., wyrzucono z grobowca, a jak wspominali starsi mieszkańcy - trumny ich służyły NKWD - dzistom za wanny do kąpieli! Jak podaje Bartosz Jakubowski na łamach "Czasu Medyckiego" nr 1 z 2010 r., mieszkańcy Medyki wdzięczni swoim dobrodziejom, zebrali szczątki spod płotu i pochowali w jednym grobie. Spoczywały tak do 2005 r., kiedy to Kasper Pawlikowski i Dorota Pawlikowska z Kanady, dzieci Michała Pawlikowskiego (wnuka Heleny i Mieczysława) ekshumowali szczątki przy współudziale gminy Medyka. Następnie złożono je ponownie w kaplicy. Ta zaś została odnowiona staraniem Kaspra Pawlikowskiego. Projekt fasady kaplicy i koszty remontu pokryła gmina Medyka. Teraz trzeba wierzyć, że kości dobrodziejów Medyki i Radziszowa - choć nie tylko, bohaterów walki narodowo wyzwoleńczej, spoczywać będą godnie, i oby po wsze czasy!

Foto. Bartosz Jakubowski.
Medyka - cmentarz, Kaplica grobowa rodziny Pawlikowskich, prawdopodobnie z 2 poł. XIX w. Tu spoczywają szczątki doczesne Gwalberta Pawlikowskiego, jego żony hr. Henryki z Dzieduszyckich Pawlikowskiej, Mieczysława Pawlikowskiego, hr. Heleny z Dzieduszyckich Pawlikowskiej - żony Mieczysława, oraz Heleny (Helci) Pawlikowskiej - córki Jana Gwalberta Pawlikowskiego i Wandy z Abramowiczów.



Autor tekstu: Janusz Bierówka
w 150 rocznicę wybuch Powstania Styczniowego

Stowarzyszenie

ul. Szkolna 4
32-052, Radziszów

Nasz rachunek:
Krakowski Bank Spółdzielczy
Oddział Skawina

10 8591 0007 0310
0561 8792 0001

Logowanie