Dzisiaj jest: Czwartek, 28 marca 2024
Imieniny obchodzą: Aniela, Antoni, Jan, Krzesisław, Sykstus
Vinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo Slider
Opublikowano: czwartek, 09, maja 2013 08:10
 

Hrabina Helena z Dzieduszyckich Pawlikowska

 

Hrabina Helena z Dzieduszyckich Pawlikowska herbu Sas, związana z historią majątków i parafii w Radziszowie i w Medyce oraz z Powstaniem Styczniowym, urodziła się 20.02.1837 r. w Korniowie należącym do jej rodziców. Miejscowość ta położona jest na południowy wschód od Lwowa, w połowie drogi pomiędzy Stanisławowem a Kamieńcem Podolskim, wówczas należała do powiatu Horodenka. Dzisiaj jest to terytorium Ukrainy. Zmarła w dniu 12.10.1918 r. we Lwowie. Pochowana została na cmentarzu w Medyce, w kaplicy rodowej Pawlikowskich, wzniesionej prawdopodobnie w 2 poł. XIX w, obok męża i jego najbliższych, tzn.: Gwalberta Pawlikowskiego (teścia), jego żony Henryki hr. z Dzieduszyckich Pawlikowskiej oraz małej Heleny (Helci) Pawlikowskiej - córki Jana Gwalberta Pawlikowskiego i Wandy z Abramowiczów.

Ojciec Heleny, hr. Eugeniusz Dzieduszycki, był właścicielem dóbr: Korniów, Olejów Szlachecki, Potorzyska, Szczerzec, Ludwinów pod Krakowem (dziś teren pomiędzy Rondem Grunwaldzkim i rzeczką Wilgą) i tzw. klucza radziszowskiego, który obejmował miejscowości: Radziszów, Wolę Radziszowską i południową część miasta Skawiny. To te właśnie dwa ostatnie majątki, Radziszów i Ludwinów, Helena odziedziczyła po ojcu z dniem jego śmierci, tj. w swoim 20 roku życia. Eugeniusz Dzieduszycki urodził się w dniu 15.02.1801 r., a zmarł w Krakowie w dniu 06.03.1857 r. Jego pierwszą żoną była Emilia, urodzona w dniu 14.11.1802 r. Ich związek małżeński zawarty został w dniu 01.05.1826 r. Emilia i Eugeniusz Dzieduszyccy dochowali się trójki dzieci: Eugenii Teodozji, Wandy Ireny oraz syna Mieczysława Antoniego. Córka Eugenia Teodozja była żoną hrabiego Römera, pochowana jest na cmentarzu w Krzęcinie koło Skawiny. Emilia zmarła przedwcześnie w wieku 30 lat w dniu 02.02.1832 r. Hr. Eugeniusz ożenił się zatem po raz drugi w 1836 r. Drugą jego żoną była Helena Paszkowska herbu Zadora - nazywana w domu Heleną matką, w odróżnieniu od Heleny córki, jedynego dziecka z tego związku. Paszkowska urodziła się pomiędzy 1801 a 1810 r. (brak precyzyjnej daty jej urodzenia), zmarła w dniu 17.11.1880 r. Helena córka lata dziecięce i młodzieńcze prawdopodobnie spędziła w Radziszowie. Na pewno wiemy tylko, że w Radziszowie przyjęła sakrament bierzmowania w dniu 02.07.1857 r. (mając 20 lat) podczas konsekracji kościoła (po pożarze) z rąk biskupa tarnowskiego Józefa Pukalskiego. Jak podaje radziszowska kronika parafialna, oprócz niej wówczas do sakramentu bierzmowania przystąpiło jeszcze 360 parafian. Inne źródła podają, że Eugeniusz Dzieduszycki po nabyciu Ludwinowa, od 1842 r. na stałe zamieszkał w tamtejszym majątku, położonym po drugiej stronie Wisły w stosunku do kościoła na Skałce. Nie oznacza to jednak, że nie bywał z rodziną w majątku w Radziszowie, w stosunkowo nowym wówczas pałacu.

Hr. Helena bywała też w domu swoich rodziców w Krakowie na Wesołej (dawna dzielnica Krakowa, obszar wokoło dzisiejszej ul. Kopernika). Ta informacja przetrwała we wspomnieniach Artura Grottgera, wybitnego malarza, rysownika, ilustratora, który szczególnie zasłynął cyklem kartonów o powstaniu styczniowym. Odwiedzał on tam Dzieduszyckich - Helenę matkę z Paszkowskich i hr. Eugeniusza, a przede wszystkim młodą Helenę, w której był bardzo zakochany. A oto fragment zapisu ("Artur i Wanda. Dzieje miłości Artura Grottgera i Wandy Monné". Biblioteka Medycka 1928 r., Tom I, str. 17): ".. jest jeszcze jeden adres w Krakowie o uroku dla Artura jedynym; hr. Eugeniuszostwa Dzieduszyckich. Dom na Wesołej w dużym ogrodzie, tuż koło szkoły. Wprowadził go tam Lucjan Siemieński. Panna Halcia Dzieduszycka, wówczas cudny podlotek, stanowić będzie długo głęboki, nabożny zachwyt oczu i serca Grottgera". I jeszcze kolejny zapis z tego samego źródła, z dnia 22 grudnia (rok?), ze str. 51: "... ja teraz się zebrałem i o 6-tej pojechałem fiakrem do państwa Dzieduszyckich. Ci bardzo mile mnie przyjęli i siedziałem tam do 1/4 na 11-tą. Był tam pan Szarin i pan Zbyszewski. Och, widziałem moją Halcie, och, jaka ona piękna! - Śliczna! - Anioł! Wróciwszy o pół do 11-tej do domu, o 12-tej napisałem mój dziennik, a potem po modlitwie położyłem się i usnąłem". A oto zapis z pamiętnika A. Grottgera z 23.12.1854 r.: "... O Boże, dlaczegoś Ty tak piękną stworzył tę Halkę? O ileś Ty jej udzielił swej Boskiej urody!".

Wyjątkową urodę, byłej mieszkanki i właścicielki pałacu w Radziszowie, potwierdzić mogą zachowane do dziś jej fotografie. Poza tym, Grottger nawet, gdy już była zamężna, często odwiedzał ją w jej nowym miejscu zamieszkania w Medyce. Przyjaźń ta jak widać trwała długo. Lubił się w nią wpatrywać i być może pod tym pretekstem pozowała mu do jego dzieł i to prawdopodobnie tych poświęconych tematyce zrywu z 1863 r. Wykluczyć się nie da, że Grottger odwiedzał Dzieduszyckich również w radziszowskim pałacu.

W dniu 11.06.1859 Helena Dzieduszycka zawarła związek małżeński z Mieczysławem Gwalbertem Pawlikowskim r., właścicielem dóbr w Medyce koło Przemyśla. Urodziła mu dwóch synów: Jana Gwalberta i młodszego o ok. 19 miesięcy Tadeusza (obaj wielce zasłużeni dla nauki i kultury narodowej). Po ślubie hrabina przeprowadziła się do męża. Tamtejszy pałac był znacznie obszerniejszy, majątek bogatszy. Bardziej odpowiadała jej panująca tam atmosfera przepojona nauką i tradycją narodową. Właściciele Medyki rozwijali i kultywowali tradycje patriotyczne, podkreślając przywiązanie do polskiej historii. Jej teść gromadził pamiątki narodowe na wzór Izabeli Czartoryskiej, a gościli tam najznamienitsi patrioci tamtego czasu. Z uwagi na zamiłowanie do kultury i sztuki, Pawlikowskich nazywano "medyceuszami spod Przemyśla". Jej mąż zaprzyjaźniony był, bądź utrzymywał kontakty z takimi osobowościami, jak: Cyprian Kamil Norwid, Adam Mickiewicz, Teofil Lenartowicz, Maria Konopnicka, Artur Grottger, Marcin Borelowski - "Lelewel", Adam Asnyk, Włodzimierz Tetmajer, Stefan Żeromski, Stanisław Przybyszewski, Ignacy Paderewski, Seweryn Goszczyński, Tytus Chałubiński i inni. Wielu z nich gościło w Medyce.

Patriotyczne wychowanie Helena wyniosła również z rodzinnego domu. Jej dziadek bowiem, hr. Wawrzyniec Dzieduszycki - ojciec hr. Henryki z Dzieduszyckich Pawlikowskiej, a dziadek ze strony ojca dla Heleny - ur. 11.08.1772 r., zm. 19.10.1836 r. we Lwowie, pełniący funkcję szambelana na dworze austriackim w 1818 r. - był adiutantem wielce szanowanego Naczelnika Tadeusza Kościuszki. Hr. Wawrzyniec w dniu 4.04.1794 r. walczył u boku Kościuszki pod Racławicami i w dniu 6.06.1794 r., również jako adiutant Naczelnika w bitwie pod Szczekocinami.

W Medyce gościli autorzy zrywu wolnościowego z 1863 r., dziś nazywanego Powstaniem Styczniowym. W ich domu rodził się zamysł tworzenia Rządu Narodowego, tam gromadzono broń, planowano ataki na zaborców. Helena również była bardzo zaangażowana w przygotowanie "konfederacyi". A oto fragment artykułu Haliny Zahel pt.: "Ciche bohaterki" opisujący działalność organizacji kobiet, na czele której stała hr. Helena (tekst z 2004 r. opublikowany w "Tygodniu Katolickim NIEDZIELA"): "Organizacją żeńską oscylującą pomiędzy organizacją wojskową i cywilną był Obwodowy Komitet Niewiast Polskich założony we Lwowie, na czele którego stała wyjątkowa pod każdym względem osoba - Helena z hrabiów Dzieduszyckich Pawlikowska z Medyki. Jej następczynią była Joanna Waygartowa - żona Walerego. Patronat nad Komitetem sprawowały: księżna Jadwiga z Sanguszków żona księcia Adama Sapiehy z Krasiczyna oraz dostojna matka księcia, księżna Jadwiga z hrabiów Zamojskich Sapieżyna. Panie prowadziły wielostronną działalność. Zajmowały się wywiadem, były kurierkami, zbierały pieniądze i kosztowności na rzecz Skarbu Narodowego, zaopatrywały powstańców w broń, amunicję, mundury i sztandary. Sprawowały opiekę nad rannymi w szpitalach, w Cieszanowie, Oleszycach i Nowym Siole oraz w dobrach księcia Adama Sapiehy, a także w Przeworsku, w majątku księcia Jerzego Lubomirskiego. Opiekowały się internowanymi na terenie miasta powstańcami. Niejednokrotnie pomagały w ucieczkach z więzienia, w czym niezrównaną była Antonina z Sozańskich Fedykowa, która zabawiając strażników więziennych miłą rozmową i dobrym jedzeniem umożliwiała więźniom ucieczkę na wolność" [...] " ...panie z towarzystwa zajmowały się także produkcją amunicji" [...] "... kobiety brały także udział w bitwach, często w przebraniu męskim. Do takich należała Antonina z Grzywińskich Fijałkowska, która walczyła wspólnie ze swoim mężem w oddziale Leona Czachowskiego, w przebraniu męskim, jako jego syn Staszek. W oddziale Marcina "Lelewela" Borelowskiego również walczyło wiele kobiet w przebraniu męskim, między innymi Julia Orzechowska, Józefa, Waleria i Bronisława Maciejowskie, Franciszka Ostrowska i Michalina Wodzyńska. Walczyły dzielnie i ponosiły ofiary. Oto Julia Orzechowska w zaciętej bitwie pod Krasnobrodem została ciężko ranna w klatkę piersiową, a dostawszy się do niewoli, została umieszczona w szpitalu wojskowym, z którego po wyzdrowieniu powędrowała na Syberię. W bitwie pod Panasówką Józefa Maciejowska otrzymała 16 ran ciętych od szabli. Wyniesiona z pola bitwy przez towarzysza broni, szczęśliwie została umieszczona w polskim szpitalu".

Jak można wyczytać w listach autorstwa Heleny Pawlikowskiej i w "Pamiętnikach" Floryana Ziemiątkowskiego - zeszyt 111 (1863 rok) str. 175, w Komitecie Niewiast Polskich zajmowała się ona czynnościami administracyjnymi. To samo źródło podaje informacje o represjach stosowanych wobec czynnie walczących. Po zakończeniu powstania, do więzień trafiło 1000 osób, na 1211, które trafiły najpierw w ręce policji. Dokładnie 43 osoby osądziła sama policja. 113 wydaliła, a 136 oddała w ręce sądów. Wydanych zostało 168 wyroków sądu wojennego w kwietniu 1864 r. Wśród tych skazanych był Mieczysław Pawlikowski. W maju 1864 r. wydano 15 wyroków, w tym 11 powstańców skazano na kije.

Hr. Helena często wspomagała potem weteranów zrywu wolnościowego, pomagała sierotom i wdowom po poległych powstańcach. Jedna z wielu darowizn została przekazana weteranom powstania zamieszkałym w Krakowie, w dniu ceremonii pogrzebowych po śmierci jej męża, pod koniec 1903 r.Z zachowanych, skatalogowanych i przekazanych Bibliotece Jagiellońskiej przez potomka Heleny i Mieczysława Pawlikowskich, pana Kaspra Pawlikowskiego listów rodziny Pawlikowskich, można wyczytać, że przygotowania do powstania miały miejsce również w Radziszowie. We dworze szyto mundury dla powstańców, jak też utworzono tam na polecenie hrabiny, bazę zaopatrującą powstańców z krakowskiego okręgu wojskowego. Po upadku Powstania Styczniowego, Helena Pawlikowska ukrywała sztandar pułku Marcina Borelowskiego. Jak podaje Kasper Pawlikowski. pozostawał on w zbiorach medyckich do 1939 r.

Za działalność polityczną i kierowanie zrywem zbrojnym przeciw zaborcom, a przede wszystkim za współpracę z Rządem Narodowym we Lwowie i Krakowie, jej mąż trafił w ręce austriackich funkcjonariuszy, najpierw przed sąd, a na końcu do więzienia w Ołomuńcu. Po zakończonym klęską powstaniu część ich majątku została skonfiskowana. Aresztowanie groziło również Helenie. Była poszukiwana w celu osądzenia i wyciągnięcia konsekwencji za działalność przeciw monarchii austriackiej. Na czas udało się jej w przebraniu uciec z dwójką maleńkich dzieci do Genewy w Szwajcarii. Tam spędziła blisko dwa lata oczekując na męża, który odbywał karę w kazamatach w Ołomuńcu w okresie od 23.05.1864 do 20.11.1865 r. Zwolniony został na mocy amnestii wydanej przez cesarzową Elżbietę wraz z innymi więźniami politycznymi w dniu jej imienin.

Rodzina mogła się starać, by Mieczysława uwolniono wcześniej, ale ten w liście do swojej matki Henryki (tym samym ciotki Heleny - siostry ojca Eugeniusza Dzieduszyckiego) pisał, by pod żadnym pozorem nie próbowała występować o jego ułaskawienie. Nie mógł pozwolić sobie na to, by władza zaborcza, z którą walczył, w jakikolwiek sposób próbowała go później uzależniać. Poza tym, nie czułby się komfortowo, aby móc spojrzeć w oczy matkom, żonom i dzieciom poległych powstańców z 1863 r., jako jeden z tych, którzy doprowadzili do zbrojnego wystąpienia przeciw zaborcom, a potem od nich łaski otrzymywał.

Od razu po wyjściu z więzienia, udał się do żony oczekującej na niego z synami w Szwajcarii. Następnie Pawlikowscy przyjechali do Radziszowa, do majątku ziemskiego żony, gdzie w zaciszu spędzili co najmniej 2 lata. O pobycie Mieczysława Pawlikowskiego w Radziszowie zaświadcza choćby list z dnia 31.12.1867 r. napisany do archiwisty Henryka Schmitta do Medyki, przygotowującego i porządkującego dokumenty po ojcu i wcześniejszych przodkach. Inne źródła podają, że mieszkali w Radziszowie aż do 1871 r.

Kolejnym miejscem zamieszkania był ich własny dom, odziedziczony po hr. Eugeniuszu w Ludwinowie pod Krakowem. Po krótkim czasie wprowadzili się do przestronnego domu - dworku na Kleparzu, wówczas Rynek Kleparski 14 (w późniejszym okresie zmieniła się numeracja budynków przy tym placu). Dom do dnia dzisiejszego nie zachował się, ale ze szczegółami jego wyposażenie opisał ich wnuk Michał Pawlikowski w "Pamiętnikach", wydanych nakładem Wyd. Lit. w 1998 r. Helena i Mieczysław Pawlikowscy mieszkali tam razem do śmierci Mieczysława w dniu 23.12.1903 r. Po śmierci męża, którego wśród najbliższych nazywano Miecz, Pawlikowska przeprowadziła się do Lwowa. Tam spędziła jeszcze blisko 12 lat życia. Jest to również czas wielu jej podróży po Europie i kraju. Często bywała w Zakopanem w słynnej willi Pod Jedlami, ufundowanej w 1897 r. przez syna Jana Gwalberta.

Na miejscu ostatniego domu Heleny i Mieczysława w Krakowie, na rogu ul. Krzywej i Rynku Kleparskiego, wybudowano w latach dwudziestolecia międzywojennego nową, obszerną kamienicę.

Majątek w Radziszowie Helena Pawlikowska sprzedała w dniu 23.12.1877 r. hr. Karolinie Oksza-Orzechowskiej.

O śmierci Heleny z Dzieduszyckich Pawlikowskiej donosiła "Gazeta Lwowska" nr 234 z wtorku 15.10.1918 r. (rok 108), na str. 4. A oto treść tej notatki: "Zmarła Helena Pawlikowska córka Eugeniusza Dzieduszyckiego i Heleny z Paszkowskich, małżonka Mieczysława , matka dr. Jana Gwalberta i Ś.P. Tadeusza Pawlikowskiego".

Na pochówku u boku męża, nie zakończyła się jej tragiczna historia. W 1939 r. po wkroczeniu Sowietów, doczesne szczątki Pawlikowskich (wrogów Rosji - zaborczego państwa), w akcie zemsty za ich postawę patriotyczną, kultywowanie historii i kultury Polski, a przede wszystkim za podniesienie ręki przeciw caratowi w 1863 r., wyrzucono z grobowca. Starsi mieszkańcy Medyki wspominali, że trumny ich służyły NKWD-dzistom za wanny do kąpieli! Jak podaje Bartosz Jakubowski na łamach "Czasu Medyckiego" nr 1 z 2010 r. mieszkańcy Medyki, wdzięczni swoim dobrodziejom, zebrali szczątki spod płotu i pochowali w jednym grobie. Spoczywały tak do 2005 r., kiedy to Kasper Pawlikowski i Dorota Pawlikowska z Kanady, dzieci Michała Pawlikowskiego (wnuka Heleny i Mieczysława) ekshumowali szczątki przy współudziale gminy Medyka. Następnie złożono je ponownie w kaplicy. Ta zaś została odnowiona za staraniem Kaspra Pawlikowskiego. Projekt fasady kaplicy i koszty remontu pokryła gmina Medyka. Teraz trzeba wierzyć, że kości dobrodziejów Medyki i Radziszowa, choć nie tylko, bohaterów walki narodowo wyzwoleńczej, spoczywać będą godnie, i oby po wsze czasy.

Hrabina Helena Pawlikowska to piękna i szlachetna, ale dziś mało znana postać. Jej życie splotło się nierozerwalnie z historią Polski, a Ona poświęciła się narodowej sprawie, służyła jej intelektualnie i materialnie, niejednokrotnie dowiodła swojego poczucia odpowiedzialności za losy tych, którzy walczyli z zaborcami.

Niech Helena z Dzieduszyckich Pawlikowska pozostanie w naszej pamięci jako bohaterka zrywu wolnościowego z 1863 r., dzielna kobieta i matka dwóch wybitnych synów wyjątkowo zasłużonych dla nauki i kultury polskiej.

 

Mam nadzieję, że niniejszy tekst będzie jednym z pierwszych, należnych jej "pomników", na które zasługuje.



Autor tekstu: Janusz Bierówka, styczeń 2013 r.,
w 150 lecie wybuchu Powstania Styczniowego

Stowarzyszenie

ul. Szkolna 4
32-052, Radziszów

Nasz rachunek:
Krakowski Bank Spółdzielczy
Oddział Skawina

10 8591 0007 0310
0561 8792 0001

Logowanie